Ciężko jest znaleźć w sobie odrobinę światła, zwłaszcza gdy wnętrze wydaje się być już umarłe a każdy dzień to ciągła gra, w której sam już gubisz kontrolę. Łózko, koc i zgaszone światło, to wtedy jedyny świat, i tak codziennie coraz większy mrok, coraz większy ból, zatracasz się w tym. Wmawiasz sobie, że jest dobrze, wcale nie płaczesz już kolejny dzień i nie jest prawdą, że ukrywasz się przed światem i przed samym sobą. Aż nagle zaczynasz oddychać, czy nie pięknie jest moc zacząć żyć.. Dziękuję Ci za światło.
Posty
Wyświetlanie postów z 2019